Prąd elektryczne w walce o piękną i młodą skórę
Cześć dzisiaj opisze Wam jak wyglądały moje etapy kuracji kwasami. Jeśli chodzi o wszystkie informację o kwasach to zwarłam je w tym poście: KWASY
Niestety kiedy stosowałam kuracje kwasami, nie wiedziałam, że będę tworzyć bloga…dlatego nie pochwale się zdjęciami, zresztą wtedy uciekałam od aparatu gdzie pieprz rośnie. Do dzisiaj mam jakiś problem z fotografowaniem swojej twarzy 😒Wracając do temu, zacznę od początku, abyście miały cały obraz tej historii.
Pierwsze problemy z cerą zaczęły mi się bodajże pod koniec 1 klasy gimnazjum. Nic w tym w sumie dziwnego, każdego to dotyka w okresie dojrzewania. Więc zbytnio się tym nie przejmowałam, bo moi rówieśnicy też mieli czerwone kropki na twarzy. Czerwona lampka zaświeciła mi się w ostatniej klasie gimnazjalnej…przestałam być małą dziewczynką. Zaczęli interesować mnie chłopcy i chciałam ładnie wyglądać, poza tym po wakacjach miałam świadomość, że pójdę do liceum…nowi ludzie, nowe otoczenie, nowe doświadczenia. A moja buzia wyglądała jak jedno wielkie wysypisko pryszczy. Co jeden zszedł to pojawiał się drugi, i nie taki mały ale wielkie, bolące bąble pod skórne. Zapytacie czemu wtedy nie poszłam od razu do dermatologa? Moi rodzice nie byli zamożni, a na wychowaniu mieli jeszcze trójkę dzieci… a jak wiadomo wizyty u dermatologa kosztują, już nie wspominając o lekach. Dlatego szukałam na własną rękę rozwiązań, które pomogą mi w pozbyciu się wyprysków.
Pierwszy sposób
Moim pierwszym pomysłem było pójście do drogerii i kupienie kosmetyków dedykowanych trądzikowi. Zgadnijcie co Iza kupiła? Oczywiście Under Twenty, z tego co pamiętam to wzięłam żel do mycia twarzy, tonik i jakiś krem nawilżający…wszystko z serii dla cery trądzikowej. Pełna nadziei, że w końcu rozwiąże problem wróciłam do domu. Po 2 tygodniach stosowania wcale nie było lepiej, a wręcz chyba jeszcze gorzej. Moja skóra była bardzo przesuszona, a wypryski zamiast znikać to było ich więcej i więcej. Rozczarowana nie miałam innych pomysłów, jak również pieniędzy zostawiłam moją skórę w spokoju.
Drugi sposób
Na przełomie 17 – 18 lat, mogłam pójść do pracy, dlatego w wakacje pracowałam. Zarobione pieniądze przeznaczyłam na wizytę u dermatologa. Znowu pełna nadziei zapisałam się na pierwszą wizytę. Pani dermatolog na początku przeprowadziła rozeznanie pytając się od kiedy mam wypryski itd., po czym uznała, że przepisze mi tabletki Tetralysal 300 na 3 miesiące i jakiś płyn, już nie pamiętam nazwy…ale była to czarna buteleczka. Miałam to sobie wcierać jeden raz dziennie, nie tylko na twarz ale i na plecy, bo tam też miałam pryszcze. Sporo mnie to kosztowało bo jeden zestaw na miesiąc około 300 złotych. Kuracja pomogła, ale tylko na plecy, bo na twarzy po miesiącu góra dwóch powróciło moje rozczarowanie, ale nie było już tak silne jak wcześniej i objawiało się tylko podskórnymi grudami, które po czasie zamieniały się w pryszcza.
Trzeci sposób – kuracja kwasami
Skoro wszystkie te dwa sposoby nie pomogły, po przeszukaniu internetu wpadłam na artykuł o kwasach i ich działaniu na trądzik. Udałam się więc do kosmetyczki, ale nie ukrywajmy na tamte czasy wydanie około 100 złotych na kilka razy to było dla mnie nie do przeskoczenia, dlatego zaopatrzyłam się w dwa produkty z kwasami.
Zaznaczam, że na tym etapie choroby nie były to wypryski ropne. Ale takie grudki podskórne, no i miałam dużo blizn po wyciskaniu.
Kwas z FITOMEDU pomógł mi na przebarwienia i kosztował około 9 złotych. Kwas mlekowy rozcieńczyłam wodą różaną i używałam go codziennie wieczorem jako toniku. W takim stężeniu nie czułam, żeby podrażniał moją skórę. Zauważyłam łuszczenie, ale bardzo delikatne.
Myślę, że w dużej mierze pomógł mi on. Po miesiącu stosowania tego produktu, moje podskórne wypryski zaczęły znikać. Mam 23 lata, i rzadko coś mi się na mojej twarzy pojawia, a uwierzcie, że jako jedyna w rodzinie miałam problem ze skórą twarzy i to nie były tylko małe zaskórniki. UWAGA! Nie zrażajcie się dodatkowym wysypem zaskórników po stosowaniu tego kwasu, to normalne, że pomaga on wyrzucić zanieczyszczenia z twoich porów, właśnie w postaci zaskórników. Nie wiem czy można używać go na aktywne zmiany ropne, raczej wątpię…dlatego moja opinia dotyczy tylko tych podskórnych chrostek.