Prąd elektryczne w walce o piękną i młodą skórę
Cześć dziewczyny robiąc dzisiaj moją rutynę makijażową, postanowiłam podzielić się z Wami produktem,którego kupiłam kilka miesięcy temu. A jest nim korektor Maybelline… dokładnie Dream Lumi Touch. Opisze tutaj moje spostrzeżenia dotyczące tego produktu.
Zastanówcie się dlaczego wybieracie dany produkt i go kupujecie? Tak wiadomo, że przez jego zawartość, ale nie możemy zapominać o otoczce tej zawartości czyli opakowaniu, w końcu „oczy też jedzą”. Co urzekło mnie w korektorze do twarzy maybelline ze względu na opakowanie? To jego prostota…wystarczy przekręcić górną zakrętkę, a produkt wylatuje z małego pędzelka. Zaznaczę, że taka forma dozowania produktu jest na tyle komfortowa, że zabierając ten produkt do torebki, nie muszę bać się o wypłynięcie płynu i zabrudzenie wszystkiego dookoła. Wspomnę też o jego kolorze – nude, które ostatnimi czasy podbija serca.
Według producenta i opisie na stronie internetowej produkt ten ma być lekki, kryjący o właściwościach rozświetlających. A jego działanie ma dawać nam naturalny wygląd. Wyczytałam, że jego formuła jest formułą żelową…niestety ja osobiście, nie widzę różnicy między tym korektorem,a innymi „zwykłymi” korektorami. Po nałożeniu produktu mam wrażenie, że nie jest on wcale taki lekki, a wręcz toporny i ciężko się go rozprowadza. Plusem może być to, że nie wchodził w zmarszczki mimiczne i fakt faktem, jest lekki. Natomiast jego krycie, nie jest kryciem, które chciałabym uzyskać. Nawet po dwóch warstwach nie zakrywa zupełnie moich cieni pod oczami. Poza tym mam dylemat z określeniem „korektor rozświetlający”bo, moim zdaniem wcale nie rozświetla.
Korektor ma naprawdę bardzo dobrą wydajność, tak jak wspomniałam, używam go już od kilku miesięcy, czasem przesadzając z ilością i jeszcze nie zaliczył śmietnika.
Kosmetyk jest w 3 wersjach kolorystycznych. Ja posiadam kolor 01 Ivory. Kolor ten niby najjaśniejszy, a wcale do takich nie należy. Jest mocno żółty, ale jako tako bardzo mi się nie odznaczał, więc nie używałabym go do typowego konturowania twarzy…bo możesz wyjść z dużymi żółtymi planami.
Macie jakiś swój ulubiony korektor? Może, któryś z Waszych ulubieńców przypadnie mi do gustu. 🙂