Prąd elektryczne w walce o piękną i młodą skórę
Uwielbiam mieć zadbane dłonie, jednak ich pielęgnacja oraz malowanie czasem jest dla mnie zbyt czasochłonne. Jako osoba naprawdę niecierpliwa, czekanie aż każda warstwa lakieru wyschnie, jest prawdziwą katorgą.
Testowałam wiele sposobów, które mają przyśpieszyć schnięcie lakieru – suszenie dłoni chłodnym powietrzem, wsadzanie ich do miseczki z lodowatą wodą czy po prostu energiczne machanie rękami. Niestety, wszystkie te sposoby wiązały się z dotykaniem innych przedmiotów, a czas schnięcia lakieru wcale nie był znacznie krótszy. Nie ważne jak bardzo się starałam, za każdym razem efekt nie był satysfakcjonujący.
Szukając innych metod, które mogłyby mi pomóc szybciej wysuszyć lakier na paznokciach, znalazłam coś takiego jak wysuszacz. Wysuszacz do lakieru to produkt, który ma ten proces znacznie skrócić i sprawić, że czas oczekiwania nie będzie ciągnąć się w nieskończoność.
Zrobiłam research i o dziwo na rynku znajduje się naprawdę wiele takich produktów. Niestety, taki wysuszacz to dodatkowe koszty, jednak nie znając dokładnie ich działania i nie mając namacalnego porównania, zdecydowałam się przetestować wysuszacz do lakieru – Sally Hansen Dry Kwik.
Sally Hansen to marka, której bardzo ufam – ich lakiery są naprawdę bardzo dobrej jakości i zdecydowanie najdłużej utrzymują się na moich paznokciach.
Sally Hansen dry kwik był bardzo polecany przez wiele użytkowniczek forów internetowych i właśnie przez te dobre opinie skusiłam się na jego zakup. Jest on dostępny zarówno stacjonarnie, jak i online. Ceny w drogeriach, a przez allegro czy inne drogerie internetowe znacznie się różnią, jednak warto pamiętać, że do zamówień ze stron internetowych należy doliczyć koszt przesyłki. No, chyba że robimy większe zamówienie lub mamy opcję odbioru osobistego.
Sally Hansen kwik dry to produkt ze średniej półki – jest znacznie tańszy od chyba najpopularniejszego i osławionego wysuszacza od Sesche Vite, jednak na rynku można również znaleźć inne, tańsze wysuszacze. Wybór dry kwik był dosyć prosty – zaufanie do marki plus dosyć korzystna cena i tak stałam się posiadaczka tego produktu.
Producent dry kwik zapewnia nas, że produkt pozwoli nam skrócić czas schnięcia paznokci do 60 sekund. Jest to bardzo obiecujące, dlatego chcąc sprawdzić czy, jest to prawda, zabrałam się do testu.
Zaskoczeniem była dla mnie formuła tego produktu. Po Sally Hansen kwik dry spodziewałam się, że będzie to coś w rodzaju sprayu, a nie, olejku. Forma aplikatora również była dość zaskakująca – w przypadku olejków niemal zawsze występuje pipetka lub zakraplacz, a tutaj był pędzelek, którego elastyczność była znikoma.
Sama aplikacja jest mało przyjemna – trzeba naprawdę uważać i najlepiej podłożyć pod dłoń chusteczkę lub ręcznik papierowy, żeby wysuszacz niczego nam nie zaplamił. Aplikator dołączony do produktu jest bardzo niewygodny – musiałam bardzo się postarać, aby nie zrobić nim dziur w nałożonym wcześniej lakierze.
Olejek, który jest wysuszaczem to dość nietypowe rozwiązanie. W głównym przeznaczeniem większości olejków to nawilżenie, a nie wysuszanie, jednak czy w przypadku kwik dry można uzyskać ten efekt wysuszenia?
Po kilku użyciach mam bardzo mieszane uczucia. Sally Hansen dry kwik pozostawia wiele do życzenia – przede wszystkim należy go zaaplikować po kilku minutach, a nie po 60 sekundach, jak poleca nam producent. Wysuszacz w formie lejącego się oleju to nie do końca to, czego chcę używać, aby skrócić czas schnięcia lakieru na paznokciach. Sama formuła lejącego się wodnistego olejku jest dość trudna, a toporny aplikator również jest minusem. Czas schnięcia może i jest nieco krótszy, jednak nie jest to to, czego oczekuję po wysuszczaczu.
Po skończeniu tego opakowania z pewnością przetestuję jakiś inny wysuszacz, tym razem jednak w formie sprayu.